Środa 26 maja

NAUCZYĆ SIĘ SŁUŻYĆ

2. Różne przysługi, które możemy wyświadczać Kościołowi,
społeczeństwu, naszemu otoczeniu.

Życie Jezusa polega na niestrudzonej służbie – także w sensie
materialnym – ludziom: posługuje im, naucza ich, pociesza… oddaje
nawet za nich swoje życie. Skoro mamy być Jego uczniami, musimy w
sobie rozbudzać tę gotowość serca, która nakazuje nam ustawicznie
poświęcać się dla tych, którzy żyją obok nas.



Podczas ostatniej nocy przed swoją Męką Chrystus chciał pozostawić
nam szczególnie wyrazisty przykład tego, w jaki sposób powinniśmy
postępować. Wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy
prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I
zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był
przepasany. Wykonał zadanie należące do sług domu. „Raz jeszcze
nauczał własnym przykładem, czynem. Jezus przyklęka przed uczniami
dyskutującymi z pychy i próżności i pełni rolę sługi (…). Porusza
mnie do głębi ta delikatność naszego Pana. Nie mówi bowiem: Skoro
nawet Ja tak czynię, o ileż bardziej wy powinniście tak postępować:
Nie! Staje na tej samej płaszczyźnie, co oni. Nie zmusza ich, ale z
miłością gani ich brak wielkoduszności.



Również nam, jak owym pierwszym Dwunastu, może podpowiadać i
nieustannie podpowiada:) – dałem wam przykład pokory. Stałem się
sługą, byście umieli służyć wszystkim ludziom z sercem łagodnym i
pokornym”. Służymy Panu wtedy, kiedy staramy się przykładnie
wykonywać własne obowiązki i kiedy usiłujemy jasno i odważnie głosić
naukę Kościoła światu pełnemu chaosu, ignorancji i często błądzącemu
w istotnych punktach, nawet w zakresie prawa naturalnego. W tej
sytuacji, której doświadcza znaczna część społeczeństwa „największą
przysługą dla Kościoła i ludzkości jest głoszenie doktryny”.



Wykonywanie zawodu powinniśmy traktować nie tylko jako środek do
zdobycia niezbędnych rzeczy i szlachetnego rozwijania własnej
osobowości, lecz również jako służbę społeczeństwu, jako środek
służący rozwojowi i dobrobytowi. Niektóre zawody polegają na
bezpośredniej służbie ludziom i stwarzają większą możliwość
praktykowania szeregu cnót wypływających z wielkodusznego i pokornego
serca. Postać Chrystusa, który troszczył się o przychodzących do
Niego, umywał nogi uczniom… powinna być potężnym bodźcem do troski
o tych, którzy zostali nam powierzeni z racji naszego zawodu.



Częste zastanawianie się nad słowami Pana – nie przyszedłem, aby Mi
służono, lecz żeby służyć – pomoże nam nie ustawać w tych bardzo
uciążliwych pracach – czasami bardzo potrzebnych. W ten sposób
będziemy służyć, tak jak On. Życie rodzinne jest wspaniałym miejscem
do okazywania tego ducha służby poprzez wiele drobiazgów, które
często pozostaną niezauważone, ale zapewnią miłą i przyjemną
atmosferę, w której odczuwalna będzie obecność Chrystusa. Te drobne
przysługi – w których staramy się czynić postępy – oznaczają
równocześnie ustawiczne praktykowanie miłości, zapobiegają
popadnięciu w wygodnictwo i pomagają wzrastać w zjednoczeniu z Bogiem
jeżeli wykonujemy je dla Niego. Pan wzywa nas do nich, ilekroć
spotykamy się z cudzymi potrzebami, zwłaszcza ze strony ludzi
chorych, starych i biednych. Tego rodzaju pomoc jest bardzo miła
Bogu, kiedy świadczymy ją z cichą pokorą j delikatnością ludzką, bez
oczekiwania na zapłatę.

Poprzedni wpis | 2010-5-22Wtorek 25 maja
Następny wpis | 2010-5-22Czwartek 27 maja

Zostaw komentarz